niedziela, 27 lipca 2014

przełęcz nad przełęczami - Krzyżne.



Tomasz powiedział: "Krzyżne - taka łatwa wycieczka na początek". Powątpiewaliśmy. Słońce przeszło zenit kiedy w nieznośnym upale zaczęliśmy podchodzić Doliną Roztoki. Tomasz wskazując dłonią wyniosłe turnie, wznoszące się kilkaset metrów ponad dnem doliny, opowiadał, że tam będziemy. Powątpiewaliśmy w pocie czoła gramoląc się wzdłuż Siklawy na próg Doliny Pięciu Stawów i zgrabnie omijając schronisko, które przez najbliższe godziny wędrówki w upale będziemy widzieć niemalże na wyciągnięcie ręki, a od którego będą nas dzielić prawie 2 godziny marszu w przeciwnym kierunku.

Za progiem odbyliśmy sesję foto na najczęściej fotografowanym głazie polskich Tatr, do połowy zanurzonym w potoku wypływającym z Wielkiego Stawu. Chcąc nieco oswoić majestat gór podzieliłam się z tatrzańską kaczką czosnkową bagietką, którą wcinała ze smakiem  prosto z mojej ręki. A potem ruszyliśmy dalej. Falującym trawersem biegnącym brzegiem Dolinki Buczynowej. Na Krzyżne, hej!



Tak zwana "cała prawda o noszeniu plecaka" :P
Siklawa. Z tej perspektywy naprawdę okazała.
Dolinka Buczynowa i Buczynowe Turnie ponad nią.
Okresowy stawek w Dolince Buczynowej.
W dole Dolina Roztoki, za nią masyw Szerokiej Jaworzyńskiej i Lodowy z głową w chmurach. Po lewej, na ostatnim planie, Tatry Bielskie - Hawrań i Płaczliwa Skała oraz Szalony Wierch
Opalony Wierch oraz widoczna ścieżka szlaku wiodącego przez Świstówkę do Morskiego Oka.

Po pokonaniu trawersu brzegiem Dolinki Buczynowej rozpoczęło się właściwe podejście żlebem opadającym z Krzyżnego. Męczącymi w podpiekających promieniach wczesnopopołudniowego słońca zakosami. Z utęsknieniem zadzieraliśmy głowy w górę aby zobaczyć ile jeszcze zostało do celu, ale za każdym razem przełęcz zdawała się być tak samo odległa. W końcu wpadliśmy w monotonny rytm podchodzenia do góry noga za nogą. Co jakiś czas odwracając się w stronę poszerzającej się za naszymi plecami panoramy, próbowaliśmy rozpoznawać wierzchołki Tatr Wysokich i nazywać je ich ogólnie przyjętymi górskimi imionami.

Nasz cel nie bardzo chce się przybliżyć...
Pięciostawiańskie schronisko nad Przednim Stawem.

Czy wy jesteście rodzeństwem? Jeśli o ubiór chodzi to bliźniakami bez mała. Będzie z tego materiał na anegdotkę!
Opalone, Miedziane, Mięguszowieckie Szczyty, Rysy, Gerlach!
Blisko, coraz bliżej :D

Kilka ładnych razy spoglądałam od schroniska w Dolinie Pięciu Stawów w kierunku przełęczy Krzyżne zastanawiając się jak też wyprowadza tam zwykły, nietrudny, turystyczny szlak. Pionowość ostatnich kilkuset metrów podejścia zdawała się czynić przełęcz niedostępną i bardzo ciekawa byłam jak też to podejście wygląda z bliska, czy rozpłaszcza się i tylko z dołu starszy kątem nachylenia czy rzeczywiście pod nogami wieje tam przepaścią. Ale oprócz tego, że w gorących promieniach lipcowego słońca jest uciążliwie, w lecie szlak nie sprawia ponadto żadnych niepodziewanych trudności. Dlatego też po mniej więcej doliczonym na szlakowskazie czasie stanęliśmy na przełęczy
będącej punktem końcowym (lub też dla niektórych początkowym) Orlej Perci.


Widoki na drugą stronę grani przed, którą turyści schodzący z Krzyżnego przestrzegali: "nie idźcie tam! od rana tamtędy podchodziliśmy, a jak widzicie już po 15...". Żółta Turnia.
Na przełęczy, hej!

Panoramy były wyśmienite. Słońce przypiekające cały dzień skutecznie wchłonęło wszystkie mgiełki i niskie obłoczki, które mogłyby ograniczać widoki. Dlatego tez posilając się kanapkami panoramkowaliśmy, a nasz naczelny anegdociarz raczył nas dodatkowo niesamowitymi historiami :)

Sławetny landszafcik teraz na własne oczy!
Ponad siodłem Krzyżnego Szpiglasowa Przełęcz i takiż Wierch, na następnym planie Mur Hrubego zza którego wyłania się czubek Krywania co to anielim skrzydłem przekrzywiony został.
Panoramka, a jakże!
Może byście tak bliżej stanęli? Nie, nie, nie potrzeba ;) Tacy z nas drużynowi indywidualiści, hej!

Przy okazji tego wpisu łączę górskie pozdrowienia z Natalią, Tomaszem oraz Michałem ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz