środa, 28 października 2015

Rohacze wyczekane, najlepsze!

Rohacze. Moje tatrzańskie marzenie od kilku lat. Kilka podejść niezakończonych przejściem ich grani. I wreszcie się spełniło...! W lipcowym słońcu, w najlepszym towarzystwie i wszechogarniającej potędze i pięknie natury dookoła. W dodatku na całej grani od Jamnickiej Przełęczy do Smutnego Sedla spotkaliśmy tylko dwie osoby. Rohacze na te magiczne trzy godziny były tylko nasze <3 :) Zapraszam!

Zejście z Wołowca na Jamnicką Przełęcz skąd Rohacze są już niemalże na wyciągnięcie ręki zupełnie nie zapowiadało tego, co miało nadejść... :)

Jamnicka Przełęcz, M., i urwiska Rohacza Ostrego opadające do Smutnej Doliny.

Jamnicki Staw.

Jamnickie Sedlo i gdzies tam w górze Rohacz Ostry.


Jamnicka Dolina.

Im wyżej tym... lepsza pogoda! :)

Jamnicka Dolina otoczona grzbietami Otargańców (po lewej) i Barańców (po prawej) na horyzoncie pasmo Niżnych Tatr.

Otargańce.

Ścieżka szlaku na Jarząbczy Wierch.

Górne piętro Jamnickiej Doliny. Z grani Rohaczy wygląda magicznie - zielone, pofałdowane pustkowie poprzetykane piargami.

Nitka szlaku w okolicach Żarskiej Przełęczy.

Zejście z Rohacza Ostrego vol 1.

... i vol 2.

Dolina Jamnicka, Żarska Przełęcz, Smrek i najwyższy na zdjęciu Baraniec, opadający na lewo grzbietem Małego Barańca i Klinowatego. Kolejne marzenie czekające na realizację :)

Podejście na Rohacza Płaczliwego.

:D w dole Dolina Rohacka i grzbiet Zabratu, nad nim Osobita, na ostatnim planie Beskidy.

Rohacz Płaczliwy z najlepszym widokiem na Rohacza Ostrego i Wołowiec :))

Ostry 2088m.n.p.m.

Żarska Dolina, Smrek i Baraniec.

Dolina Rohacka z większym i wyżej położonym jednym z Rohackim Stawów, niżej w dolinie Tatliakowe Pliesko, dokładnie na nim Przełęcz Zabrat i grzbiet Zabrat - Rakoń.

Na pierwszymn planie Rohacz Ostry i Wołowiec, dalej na lewo w grzbiecie niewybitny, zielony szczyt Rakonia. Plan dalej Bobrowiec i na prawo od niego położony jasny grzebień skał - Mnichy Chochołowskie. Na prawo od szczytu Wołowca, ale plan dalej Kominiarski Wierch. Na ostatnim planie Beskidy.

:D

Jamnicka Przełęcz ze szczytu Rohacza Płaczliwego.

Uskok w grzbiecie Smreka.

Rohacz Płaczliwy od strony Smutnej Przełęczy.



Smutna Dolina z Wołowcem i Rakoniem. Czas schodzić w doliny...

Ale jeszcze ostatnie spojrzenie za siebie - Smutna Przełęcz z widokiem na Barańce.

Marzenie spełnione! :)

niedziela, 25 października 2015

Orłowo.

Orłowo to najdalej na południe wysunięta, nadmorska dzielnica Gdyni. Znane jest przede wszystkim z dosyć spektakularnego jak na polskie warunki klifu i ładnego molo. Przed II wojną światową Orłowo było snobistycznym kurortem-uzdrowiskiem, obecnie hmm... jest miejscem pełnym uroku i raczej spokojnym (zwłaszcza po zmroku). No i ma w sobie dużo "tego czegoś" :) Zapraszam!

Obecne molo ma 180 metrów długości i generalny remont przeszło na przełomie 2006 i 2007 roku, jednak w latach 30 XX wieku liczyło ono ponad 400 metrów długości!

Niewielka orłowska przystań rybacka tuż przy smażalni ryb :)

Orłowski klif tak naprawdę położony jest w dzielnicy Redłowo, ale to właśnie z Orłowa prezentuje się najokazalej.

Jak na "kurort" przystało plaża w Orłowie pod osłoną nocy jest wyrównywana przez... traktor. Tak właśnie! Gwarantuje to niezapomniane wrażenia niczego nieświadomym osobom nocującym na plaży (ryk silnika, oślepiające reflektory i... "co się dzieje?!").
Sesje ślubne w Orłowie trwają od świtu :P





Najbardziej spektakularny odcinek orłowskiego klifu ma 650 metrów długości i zbudowany jest z gliny morenowej pochodzenia lodowcowego, jednak cały klif jest znacznie dłuższy i ciągnie się od Orłowa aż do portu w Gdyni.



Plaża w okolicach klifu pełna jest wszelkiego rodzaju otoczaków, są to skały magmowe (takie jak: granitoidy, porfiry i dioryty) i skały metamorficzne (a wśród nich: gnejsy i kwarcyty).

Orłowo - naprawdę warto!

sobota, 24 października 2015

Rakoń.

Wcale nie jesiennie, w odcieniach zieleni zamiast pomarańczu zapraszam Was w okolice Rakonia. Szczyt to wcale niewybitny (1879 m.n.p.m.), niczym się niewyróżniający, położony w cieniu wyższego o prawie 200 metrów Wołowca. Prawie zawsze jest się na nim tylko "przy okazji", w drodze z Grzesia na Wołowiec lub w odwrotnym kierunku. Zatem niech chociaż tutaj Rakoń ( a właściwie raczej wszystko to, co można z niego zobaczyć..) zagra pierwsze skrzypce ;) Enjoy!

Wybraliśmy nieco niestandardową drogę dostania się na szczyt Rakonia, mianowicie od słowackiej strony, jego północno-zachodnim ramieniem, które rozdziela dwie położone w całości na Słowacji doliny - Rohacką i Łataną, dlatego klasyczna panorama, którą pod  nieco różnym kątem podziwiać można z całego grzbietu od Grzesia po Wołowiec ukazała się nam dopiero na szczycie :) Najbardziej wybitny na zdjęciu jest Kominiarski Wierch, który opada do Doliny Chochołowskiej, a po drugiej jej stronie wznosi się Bobrowiec. Najbardziej po prawej stronie trawiasto-kosodrzewiniasty szczyt Grzesia.

Zawsze przyćmiewający Rakoń swoją wielkością Wołowiec - tutaj "szczęśliwie" w chmurach ;)

Czasami chmury nie "zasłaniają" tylko dodają uroku!

Top! Całą długością grzbietu od Grzesia po Wołowiec biegnie granica polsko-słowacka.

Wydeptana setkami tysięcy stóp turystostrada na Wołowiec.

Skały Zdziarów  i po prawej, nieco niżej zaokrąglony, podwójny wierzchołek Upłazińskiej Turni. Trawiasty szczyt nad nimi to Upłazińska Kopa, przez którą przebiega czerwony szlak z Doliny Kościeliskiej na Ciemniak (Czerwone Wierchy).

Trzydniowiański Wierch, a na kolejnym planie Ornak.

Łopata.

Malownicze chmury vol.2 :)
Zasłonięte chmurami góry wydają się... większe :P

Wędrówki ludów "na" i "z" Wołowca.

I wreszcie sam Rakoń! :)

W aksamitnej, zielonej pelerynie (chociaż w listopadzie to już pewnie bardziej w rudym sweterku) ;)