Wyglądało to jak pożar nad górami. Najpierw czerwona łuna nad grzebieniem Tatr Wysokich, a potem wyłoniła się znad nich czerwona kula... księżyca. Po kilku chwilach stał się pomarańczowy jak jakaś gorąca planeta. Dopiero gdy znalazł się centralnie nad górami zbladł. I tak mu zostało... aż do wschodu kiedy główną rolę zaczęło grać inne czerwone ciało niebieskie.
Księżyc nad Tatrami.
Wschód Słońca.
Z Salatyna oczywiście :)
To będzie dobry dzień! ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz