Dzisiaj zapraszam na pierwszy wpis z naszego miesięcznego pobytu w Holandii. Pierwszy raz tak "długo" byłam poza granicami Polski, a oprócz pracy staraliśmy się zobaczyć tak dużo, jak tylko się dało. I choć w trakcie tych czterech tygodni nie zobaczyliśmy w Holandii ani jednego tulipana (!), to wiatraków całkiem sporo. Poniżej wiatrakowy skansen Zaanse Schans w Zaandam niedaleko Amsterdamu. Jest to jedna z większych atrakcji turystycznych Holandii, rocznie odwiedzana przez ponad 900 000 turystów. Wiatraki nad rzeką Zaan budowano od XVII wieku i niegdyś było ich znacznie więcej (szacuje się, że w końcu XVIII wieku ponad tysiąc!). Służyły one do osuszania terenu, a także przerabiania zboża i drewna oraz wytwarzania olejów, farb, musztardy itd. Region rzeki Zaan uznawany jest za najstarszy region przemysłowy w Zachodniej Europie. Obecnie Zaanse Schans tworzy 13 wiatraków, z których każdy ma swoje imię i większość z nich można zwiedzać.
Enjoy! :)
Wiatraki De Gekroonde Poelenburg (czyli "Ukoronowany Poelenburg" zielony wiatrak-tartat) i De Huisman (czyli "Gospodarz" mielił gorczyce na musztardę) na nabrzeżu rzeki Zaan.
Wiatrak De Bleeke Dood czyli "Biała Śmierć" mielił zboże na mąkę.
Tradycyjne holenderskie chodaki.
Widok na Zaanse Schans z polderu Kalver.
Wiatrak De Kat ("Kot") mielił pigmenty na farby.
De Kat.
Zielony wiatrak-tartak De Gekroonde Poelenburg ("Ukoronowany Poelenburg").
Ciao!
Od lewej De Zoeker ("Poszukiwacz" wytwarzał olej), De Kat ("Kot" wytwarzał farby), De Gekroonde Poelenburg ("Ukoronowany Poelenburg" - tartak).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz